
DKK (29)
Relacja z marcowego spotkania DKK
„Życie Violette” Valérie Perrin
„Poli Raksy twarz” Krzysztof Tomasik
Marcowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki upłynęło na dyskusji o dwóch ciekawych książkach. Pierwsza z nich to biografia ikony polskiego kina lat sześćdziesiątych „Poli Raksy twarz” Krzysztofa Tomasika, publicysty, biografisty, autora książek i reportaży m.in. o polskim kinie i popkulturze w PRL-u. Poprzez swoją książkę autor przybliża czytelnikom fenomen aktorki, która w pewnym momencie wycofała się z życia publicznego i od wielu lat odmawia kontaktu z mediami. Co jest tego powodem? Wspólnie zastanawiali się Klubowicze i próbowali odpowiedzieć na to pytanie. W trakcie spotkania Klubowicze dzieli się swoimi wspomnieniami, które przywołała lektura książki. Był to dla nich sentymentalny powrót do przeszłości. Według nich Krzysztof Tomasik starał się pokazać obraz tamtej rzeczywistości, gdy młode dziewczęta tak jak Pola Raksa rozpoczynały swoją przygodę z filmem. Zebrane materiały do książki, udzielone przed laty wywiady stworzyły tytułowe twarze aktorki. Jak podkreślili Klubowicze, jest to rys jej kariery artystycznej. Doskonale pamiętają jej ważne role ze srebrnego ekranu, oczywiście nie można pominąć roli Marusi z serialu „Czterej Pancerni i pies”, tym bardziej, że jeden z odcinków tego serialu nagrywany był w naszym mieście. W XVI odcinku tego kultowego serialu zatytułowanym „Daleki patrol”, Świecka Fara stała się scenerią dla randki Janka (Janusz Gajos) z Marusią (Pola Raksa). Do nagrania tej sceny potrzebne bowiem były ruiny kościoła i Świecie ze zniszczoną i opuszczoną farą nadawało się do planu znakomicie. Klubowicze mieli okazję obejrzeć kilka zdjęć, kadrów z planu filmowego i wspominali jak w tamtym czasie podglądali pracę filmowców w naszym mieście. Podsumowując „Poli Raksy twarz” jak to biografia aktorki jest pełna opowieści o jej rolach filmowych i teatralnych, to portret ikony lat 60-tych. Jak wszyscy zgodnie przyznali to portret jednej z najpiękniejszych aktorek tamtego okresu, nie tylko ładnej, ale i niezwykle skromnej kobiety. Klubowicze stwierdzili, że choć w książce brakuje wypowiedzi samej Poli Raksy to szanują, decyzję aktorki, że chroni swoją prywatność, bowiem „nie wszystko jest na sprzedaż”.
Druga część spotkania DKK toczyła się wokół wyjątkowej książki „Życie Violette” francuskiej pisarki, fotografki i scenarzystki Valérie Perrin. Książka ta wywarła na Klubowiczach ogromne wrażenie. Jak sami przyznali jest to piękna powieść o oswajaniu śmierci, o stracie, ale o emocjach, uczuciach i nadziei. Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest Violette Toussaint, która jest dozorczynią na cmentarzu w niewielkim miasteczku w Burgundii, która pielęgnuje groby, hoduje kwiaty w przydomowym ogródku, ale co najważniejsze wspiera tych, którzy potrzebują tak jak ona pocieszenia. Tak jak pod szarym płaszczem chowa kolorowe sukienki, tak pod maską codzienności ukrywa swoją osobistą tragedię. Klubowicze podkreślili, że autorka fantastycznie zbudowała fabułę książki, ciekawie przedstawiając małymi krokami przeszłość Violette, którą zręcznie przeplata historiami innych bohaterów. Dużym walorem książki jest również niejednolita narracja. Według Klubowiczów „Życie Violette” to powieść niezwykła, opowiadająca o zawiłościach życia, ulotności chwili, ale i radości z drobiazgów, które składają się na nasze życie i z których należy się cieszyć. Klubowiczom bardzo spodobała się nie tylko treść książki, ale szata graficzna i liczne mądre cytaty otwierające poszczególne rozdziały. Podsumowując jest to powieść mądra, pełna refleksji i nadziei, książka, która ma również moc terapeutyczną. Dla Klubowiczów to niezapomniana i godna polecenia lektura. Klubowiczki zadeklarowały, że z wielką przyjemnością przeczytają kolejną książkę tej autorki (Cudowne lata), a jedna z Pań już jest w trakcie lektury nowej powieści V. Perrin. Zresztą jak sama przyznała „Życie Violette” dała do przeczytania aż trzem osobom w rodzinie. Klubowicze zdecydowanie polecają i zachęcają do lektury tej niezwykłej powieści, a zawarte w niej bardzo mądre i życiowe sentencje zostaną w ich myślach na bardzo długo!
moderator DKK Marcin Warmke
Relacja ze styczniowego spotkania DKK w Przechowie
Fredrik Kullberg to szwedzki pisarz i dziennikarz związany z gazetą „Chef”. Jest autorem książek popularnonaukowych o historii i kulturze Szwecji. W przeszłości pracował jako oficer prasowy szwedzkiego batalionu ONZ w Libanie.
„Wojna z pięknem” to synteza historycznych, urbanistycznych i socjologicznych zainteresowań autora. Oprowadza w niej czytelnika po swej rodzimej Szwecji. Zaglądamy do dużych miast, miasteczek i wsi. Wszędzie są zauważalne zmiany urbanistyczne. Nowoczesność wkracza wielkimi krokami, ale nie zawsze jest ona uzasadniona.
Dziennikarz Kullberg przemierzając Szwecję rozmawia z wieloma osobami: architektami, historykami, politykami, deweloperami, ekologami. Próbuje ustalić, kto jest odpowiedzialny za niszczenie kulturowego krajobrazu Szwecji.
Szwecja jest ogarnięta modą, polegającą na zastępowaniu tego co stare nowym. Nie każda zmiana jest dobra, a wyburzanie całych kwartałów starych XIX-wiecznych budynków celem postawienia betonowych kloców galerii handlowych odstaje od architektury miasta i ją szpeci.
Zmiany w pejzażu miast szwedzkich zachodziły już dawniej. W latach 1960-70 zlikwidowano 40% budynków powstałych przed 1900 r. Dzieje się to pomimo dużego oporu opinii publicznej, w kraju, w którym mieszkańcy kierują się zasadami demokracji i dążą do kompromisów. Coraz mniej budynków podlega ustawowej ochronie (nadawanie praw zabytku). Obecnie jest to tylko 18 budynków rocznie w całej Szwecji.
Problem dotyczy również terenów wiejskich, leśnych i kolejowych. Szwedzka Administracja Transportu burzy stare budynki dworcowe, które są dziedzictwem kulturowym, a w ich miejsce stawia nowoczesne konstrukcje. Lasy wycina się pod budowę centrów logistycznych. Na żyznych glebach powstają wielkie centra handlowe i parkingi, które, jak się okazuje, nie są w całości zagospodarowane.
Są miasta, które sprzeciwiają się masowym rozbiórkom i ich reorganizacji. W Ystad doceniono stare budownictwo i obok domów z 1480 r. z murem pruskim powstają nowoczesne budynki ze szklanymi frontami.
Peter Sorensen, jeden z rozmówców autora, jest inżynierem budownictwa, politykiem, grafikiem. Od kiedy zamieszkał w starym domu zaczął interesować się konserwacją budynków. Kupił stację kolejową z 1876 r, by jej nie zniszczono. Stwierdził, że troska w innych krajach (biednych czy bogatych) o dziedzictwo kulturowe „tkwi w duszy”. W Szwecji jest odwrotnie. Jest to kraj inżynierów, a ludzi zainteresowanych kulturą nazywa się w pejoratywny sposób: człowiek kardigan – nawiązuje do ubioru (rozpięty sweter) lub cioteczka kulturalna – uczestniczka spotkań literackich, spektakli, wernisaży.
Autor próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego jego kraj nowoczesny, doceniający równe prawa wszystkich ludzi, otwarty na różnorodność, stawiający ekologię i ochronę klimatu za priorytet, działa przeciwko swoim ideom. Początek tych zmian upatruje w założeniach wystawy w Sztokholmie, zorganizowanej w 1930 r. przez Szwedzkie Stowarzyszenie Rzemiosła i Wzornictwa Przemysłowego. Głównym jej motywem była propozycja nowych rozwiązań w budownictwie.
Panie Klubowiczki stwierdziły, że książkę czyta się bardzo ciężko. Jest w niej natłok fachowych terminów, pisana jest naukowym językiem. Jest po prostu monotonna i nudna. Dużym minusem książki jest brak fotografii opisywanych miejsc. Czytelnikowi pozostają tylko opisy, ale to w pełni nie przemawia do wyobraźni. Od strony reporterskiej na pewno rzetelnie oddaje istniejący problem, tym bardziej, że dotyczy on nie tylko Szwecji. Dla przeciętnego czytelnika książka trudna do przebrnięcia. Tylko dla zainteresowanych i pasjonatów.
Oprac. Izabela Feddek
Relacja z warsztatów „Współczesna literatura koreańska"
W piątek 23 września w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Świeciu odbyły się warsztaty ph. „Współczesna literatura koreańska”, w których uczestniczyli moderatorzy i członkowie Dyskusyjnych Klubów Książki w Świeciu. Warsztaty te poprowadziła profesor Ewa Rynarzewska, polska koreanistka, znawczyni i tłumaczka literatury koreańskiej, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego Wydziału Orientalistycznego.
Przedmiotem dyskusji była książka „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982" Cho Nam-Joo. Już na wstępie prowadząca wspomniała, że ta książka to bardzo dobra okazja by porozmawiać o Korei. Jej autorka należy do młodego pokolenia koreańskich pisarek. Cho Nam-joo ukończyła studia na Wydziale Socjologii na Uniwersytecie Kobiet Ewha w Seulu. „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982” to jej trzecia powieść, w części oparta na własnych doświadczeniach. Poruszenie kwestii nierówności płci i dyskryminacji w Korei, sprawiło, że książka ta odbiła się szerokim echem, szczególnie wywołała oburzenie w środowisku młodego pokolenia mężczyzn. Cho Nam-joo poprzez swoją bohaterkę ukazała silną dominację patriarchatu w Korei. Prowadząca podkreśliła, że tę książkę można potraktować jako publicystykę, a nie jako powieść literacką. Profesor Ewa Rynarzewska ma w duszy Koreę, o czym mogli przekonać się Klubowicze. Nie tylko przybliżyła historię tego kraju, a także opowiedziała o początkach i korzeniach patriarchatu w Korei. Korea to - historyczna kraina na Półwyspie Koreańskim we wschodniej Azji, granicząca z Chinami i Rosją. Jej cały obszar zamieszkały jest przez jednolitą grupę etniczną - Koreańczyków. W Korei od XIV w., aż do 1910 roku panowała rodzima dynastia Joseon. Państwo koreańskie po serii najazdów mandżurskich, chińskich i japońskich izolowało się od świata. Na ukształtowanie mentalności Koreańczyków ogromny wpływ miały główne systemy religijno-filozoficzne dawnej Korei, głównie szamanizm, buddyzm, konfucjanizm i taoizm, choć ten ostatni już w znacznie mniejszym wymiarze.
Oprócz przybliżenia historii, tradycji i kultury Koreańczyków, nie mogło zabraknąć rozmowy o ich literaturze, która pokazuje nam Koreę w pigułce. Literatura południowokoreańska, szczególnie ta, której przekłady dostępne są po polsku i angielsku, jest licznie reprezentowana przez pisarki. Często podejmują one tematykę związaną z pozycją kobiet we koreańskim systemie politycznym i społecznym. Prowadząca poleciła współczesnych pisarzy, a właściwie pisarki, których książki warto przeczytać. Klubowicze zapytali również o pracę tłumacza. Według prof. Ewy Rynarzewskiej jest to bardzo inspirująca praca, w której tłumacz musi działać zachowawczo. Język koreański jest bardzo trudny i wysokokontrastowy tak jak koreańska kultura. Sporo trudności w tłumaczeniu sprawiła jej książka „Dworska tancerka” Shin Kyung-Sook.
Po ponad dwugodzinnych warsztatach Klubowicze nie kryli zadowolenia ze tego typu spotkania. Opowieści naszego gościa – prof. Ewy Rynarzewskiej, która posiada ogromną wiedzę na temat Korei, można słuchać godzinami. Wspomnieć należy, że książka „Kim Jiyoung. Urodzona w 1982" Cho Nam-Joo bardzo przypadła do gustu Klubowiczów, a niektórych zainspirowała do tego, aby sięgnąć po kolejną lekturę z literatury koreańskiej.
moderator DKK,
Marcin Warmke
Zapraszamy na warsztaty ph. „Współczesna literatura koreańska"
Relacja z lipcowego spotkania DKK
Tara Westover „Uwolniona”
Fredrik Kullberg „Wojna z pięknem. Reportaż o oszpecaniu Szwecji”
Podczas lipcowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu rozmawialiśmy o dwóch książkach: Tary Westover „Uwolniona” oraz Fredrika Kullberga „Wojna z pięknem. Reportaż o oszpecaniu Szwecji”. Naszą dyskusję rozpoczęliśmy od wstrząsającej opowieści Tary Westover, która dorastała w radykalnej mormońskiej rodzinie. „Uwolniona” to książka, która według użytkowników portalu Goodreads była numerem 1 w kategorii Autobiografia i pokonała głośne Becoming Michelle Obamy. Tara Westover urodziła się w górach Idaho, w radykalnej rodzinie mormonów. Tara i jej rodzeństwo spostrzegali świat oczyma radykalnego ojca. Żyjąc w całkowitej izolacji, często narażeni na niebezpieczeństwo, pozbawieni edukacji, podstawowej opieki zdrowotnej, doświadczali przemocy ze strony ojca. Autorka po raz pierwszy przekroczyła próg szkoły dopiero w wieku siedemnastu lat, aby po dziesięciu latach obronić pracę doktorską na jednym z najlepszych uniwersytetów świata, na Oxfordzie. To pragnienie wiedzy zmieniło jej życie, zaprowadziło za ocean i na inny kontynent, na Harvard i Cambridge. Jak stwierdzili Klubowicze Tara spotkała tam ludzi, mądrych i życzliwych, którzy wywarli ogromny wpływ na jej dalsze życie. Podkreślili, że autorka miała duże samozaparcie, choć wykluczana z życia społecznego przez ojca, zdobyła się na zmianę swojego życia. Dyskusja była bardzo żywa i ciekawa, Klubowicze zauważyli podobieństwa Mormonów do Romów. Dzielili się swoimi spostrzeżeniami podkreślając, że książka, choć jest bardzo wstrząsająca to bardzo im się podobała. Jest ona z gatunku książek poznawczych i pouczających. Jest to historia niewiarygodna, ale prawdziwa. „Uwolniona: to lektura obowiązkowa dla każdego, kto nie rozumie jak niebezpieczna może być fanatyczna religia, patriarchat praktykowany na co dzień i ignorowanie przez najbliższych, którzy mogą nas skrzywdzić.
Druga część spotkania toczyła się wokół zbioru reportaży Fredrika Kullberga „Wojna z pięknem. Reportaż o oszpecaniu Szwecji”, które m.in. opowiadają o wyburzaniu historycznych serc miast, wycinaniu lasów pod centra logistyczne i serwerownie w imię transformacji, innowacji, rewitalizacji, nowoczesności. Dziennikarz poprzez rozmowy z politykami, historykami, deweloperami, architektami, obala mit cudownego kraju z kolorowej okładki książki, próbuje odpowiedzieć na pytanie, dokąd prowadzi bezrefleksyjne rozumienie postępu i kto jest odpowiedzialny za niszczenie naturalnego krajobrazu Szwecji. Klubowicze podkreślili, że autor przedstawił aktualny temat, który dotyczy nie tylko Szwecji, również i naszego kraju, temat który w obecnych czasach ma zasięg globalny. Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej książki? Niestety nasza błękitno-zielona planeta z każdą sekundą coraz bardziej szarzeje, a beton to nasz sposób na oswojenie przyrody, przyczyniając się do powstawania ekstremalnych zjawisk pogodowych. Betonoza to problem, który dotyka każdego z nas, a nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, że wokół naszych osiedli jest coraz mniej drzew i zieleni. Poprzez tę książkę warto się zastanowić czy należy poświęcać naturę kosztem nowego budownictwa! Według Klubowiczów reportaż F. Kullberga to książka warta przeczytania i zastanowienia się czy jesteśmy w takim samym szkodliwym podejściu jak Szwedzi?
moderator Marcin Warmke
Relacja ze spotkania DKK w Przechowie
Podczas marcowego spotkania DKK Panie Klubowiczki miały okazję po raz pierwszy zapoznać się z holenderską prozą. Marente do Moor to laureatka Nagrody Literackiej Unii Europejskiej i AKO Literature Prize, a książka „Holenderska dziewczyna” jej autorstwa okazała się sukcesem wydawniczym i została entuzjastycznie przyjęta w Holandii. Odmiennego zdania były czytelniczki.
Fabuła jest dość prosta. Młoda Holenderka Janna zostaje wysłana przez ojca do Niemiec w celu doskonalenia sztuki szermierczej. Nauczycielem jest przyjaciel ojca z czasów pierwszej wojny światowej, arystokrata Egon. Obaj mężczyźni poznali się w szpitalu, gdzie Egon przechodził operację po odniesionych ranach podczas działań wojennych. Ojciec Janny był tam lekarzem i on właśnie udzielał mu pomocy. Odniesione rany pozostawiły u Egona blizny szpecące twarz. Uczniami Egona są również dwaj bliźniacy, którzy rywalizują o względy Janny. Ich matka, dość ekscentryczna osoba, jest kochanką Egona. W domu Egona pojawiają się także inni uczniowie fechtunku – studenci. Pojawiają się również zwolennicy rodzącego się w Niemczech faszyzmu, chociaż sam Egon dystansuje się od tego. Janna ulega fascynacji dużo starszym Egonem, pomimo że jest on osobą wymagającą, tajemniczą, bardzo konkretną i czasami arogancką. Traci z nim swoją dziewczęcą niewinność. Akcja powieści została osadzona w momencie dochodzenia do głosu faszyzmu w Niemczech. Jest rok 1936. Doświadcza tego również Egon, gdy jego przyjaciel musi uciekać do Francji przed antysemickimi prześladowaniami. Jego dom odwiedza grupa młodych faszystów, którzy bez powodu demolują mu budynek. Także zatrudniony u Egona ogrodnik okazuje się zwolennikiem faszyzmu. Czytając książkę Panie Klubowiczki odniosły wrażenie, że panuje w niej chaos. Fabuła książki jest bardzo poszarpana i trudno śledzić wątki dotyczące poszczególnych bohaterów. Ponadto oceniły ją wprost jako nudną, o mało ciekawej tematyce. Niektóre z Pań nie doczytały jej do końca. Za minus wskazały również małą ilość dialogów i zbyt wolne tempo akcji. Rzeczywiście jest w niej zbyt wiele opisów wydarzeń, wspomnień sennych i zbędnych dygresji. Ponadto dużo tu niedomówień i niedopracowań. Nawet samo zakończenie jest mało konkretne.
Nie jest to książka dla każdego czytelnika. Rekomendowana jako książka historyczna może zawieźć wielu czytelników. O gustach podobno się nie dyskutuje. Komu się spodoba, a komu nie – to się okaże. Po prostu należy ją przeczytać. Każdy musi wyrobić sobie własne zdanie o niej.
Oprac. Izabela Feddek
Relacja z marcowego spotkania DKK
„Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”. Zbigniewa Rokity
„Przylepka i potwór” Susany Osorio-Mrożek
Przedmiotem dyskusji podczas marcowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu były dwie książki. Spotkanie otworzyła rozmowa o nagrodzonej Nagrodą Nike 2021 książce, zbiorze reportaży Zbigniewa Rokity: „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”. Dodać należy, że pozycję tę doceniło nie tylko jury konkursu, ale również czytelnicy. W organizowanym corocznie plebiscycie reportaż Zbigniewa Rokity otrzymał najwięcej głosów, zdobywając tym samym Nagrodę Nike Czytelników. Do tego grona dołączyli także Klubowicze DKK w Świeciu, którzy ocenili książkę bardzo dobrze. Klubowicze przyznali, że tak niewiele wiemy o Śląsku. Według nich autor w swojej książce doskonale opowiedział o „śląskości”, którą jak sam przyznał, bliżej poznawał podczas zbierania materiałów do książki. Klubowicze trafnie zauważyli, że „Kajś” to książka o korzeniach i o tożsamości. Autor znakomicie podaje dużo ważnych faktów o Górnym Śląsku. Śląsk to coś więcej niż tylko Katowice z Gliwicami i przyległościami. Swoją opowieść rozpoczyna od obszernego wstępu historycznego, który już od samego początku odwołuje się do rodzinnej historii autora. To historia ludzi, którzy mogli być wszystkim - Niemcami, Polakami, ale byli i są przede wszystkim Ślązakami, zakorzenionymi i pielęgnującymi własną pamięć. Ta złożoność tożsamości była głównym tematem naszej dyskusji. Klubowicze jednogłośnie powiedzieli, była to interesująca lektura, która jest bardzo mądrze napisana. Z pewnością „Kajś” Zbigniewa Rokity jest książką wartą przeczytania i godną polecenia!
Druga część spotkania toczyła się wokół książki Susany Osorio-Mrożek „Przylepka i Potwór. Nasza historia w listach i wspomnieniach”. To pozycja ukazująca nieznane oblicze mistrza absurdu – Sławomira Mrożka. Autorką tej biografii jest jego żona, Susana Osorio-Mrożek. Z pewnością jest to bardzo osobista opowieść Susany Mrożek, która poznała pisarza w 1979 roku w Meksyku. Z jej relacji wynika, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jak wyglądało ich wspólne życie? W skrócie: zakochali się, rozjechali, pisali do siebie, szukali się, spotykali w Europie, rozstawali, wchodzili w nowe związki, ranili i tęsknili. Jak stwierdzili Klubowicze, miłość ma różne oblicza i niechętnie trzyma się jakichkolwiek ram. Tolerancja, wyrozumiałość i dostosowanie się do partnera są ważne w każdym związku. Według Klubowiczów Susanę i Sławomira Mrożka łączyła trudna miłość, w której brakowało partnerstwa. Jak trafnie zauważyli, to Susana zabiegała o jego względy, otaczała opieką i darzyła nieodwzajemnioną miłością. Trudno jest określić, do jakiego gatunku literackiego można zaliczyć tę pozycję. Nie jest to typowa biografia, raczej książka wspomnieniowa. Kanwą książki są listy, które pokazują inne oblicze prozaika, satyryka, dramaturga i mistrza absurdu. Zdania na temat tej książki były podzielone. Jedni stwierdzili, że przeczytali ją z wielkim zainteresowaniem, szczególnie listy, które małżonkowie wymieniali podczas rozłąki. Drudzy zarzucali niespójność i monotonię. Jedna z Klubowiczek podkreśliła, że czytając „Dzienniki” Sławomira Mrożka miała inne wyobrażenie o pisarzu, niż jakie ukazała autorka „Przylepki i Potwora”. Według niej listy są nieciekawe, monotonne i pozbawione romantyzmu.
„Przylepka i Potwór” to historia 25 lat związku tej nietypowej pary. To historia ich niekonwencjonalnej miłości, tęsknoty i prawdziwych problemów: choroby, depresji i śmierci pisarza. Dyskusja pokazała, że Susana Osorio-Mrożek przedstawiła własny obraz Sławomira Mrożka, obraz z pewnością zakochanej kobiety, kobiety, która nie tylko była jego żoną, ale tłumaczką i przyjacielem. Choć Klubowicze stwierdzili, że brak jej talentu literackiego, to wspominali jej artykuły dotyczące kuchni meksykańskiej, ukazujące się w prasie w latach 80-tych. Zauważyli również, że autorka rzetelnie opisała sytuację kobiet w Meksyku, przytoczyli, podobieństwa zawarte w zbiorze reportaży Beaty Kowalik „No pasa nada!”, w których również przedstawione zostało kobiece oblicze Meksyku.
Książki biograficzne, wspomnieniowe cieszą dużym zainteresowaniem czytelników, być może „Przylepka i Potwór” Susany Osorio-Mrożek innym przypadnie do gustu. Właściwie nikt z Klubowiczów nie powiedział, że nie przeczytał tej książki, co może świadczy o tym, że nie jest ona aż taka zła.
Relacja z lutowego spotkania DKK w Filii nr 1
Po raz pierwszy Panie Klubowiczki miały okazję zetknąć się z twórczością Ann Patchett. „Dom Holendrów” to powieść, która nie jest przeznaczona dla każdego czytelnika. To smutna historia trzech pokoleń pewnej rodziny, opowiedziana w dość specyficzny sposób, poprzez powolną akcję i wielokrotne łączenie teraźniejszości z przeszłością.
Tytułowy dom Holendrów, wraz z całym wyposażeniem (meblami, bibelotami, obrazami , odzieżą po byłych właścicielach), kupuje Cyril Conroy. Traktuje go jako dobrą inwestycję, ponieważ sam pracuje w branży budowlanej. Przeprowadza się tu wraz z żoną Elną i dwójką małych dzieci – Maeve i Dannym. Mieszkańcami domu są również dwie siostry – pomoce domowe i opiekunka do dzieci. Nowy dom przytłacza i przeraża Elnę, w końcu go znienawidziła. Po pewnym czasie, bez zapowiedzi, opuszcza rodzinę i wyprowadza się. Jej zniknięcie na trwałe odcisnęło piętno na życiu rodzeństwa, które w tym domu przeżyło znaczną część swego dzieciństwa. Ojciec dzieci ożenił się ponownie. Andrea - nowa żona, nigdy nie stała się bliską osobą dla rodzeństwa. Zadbała natomiast o finansowe zabezpieczenie dla siebie i swoich dwóch córek. Po przedwczesnej śmierci Cyrila jego dzieci zostają wypędzone z rodzinnego domu przez macochę. Rodzeństwo nigdy nie mogło się z tym pogodzić. Przez wiele lat, co kilka miesięcy, podjeżdżało pod swój dom obserwując go i jego mieszkańców z samochodu. Z chwilą opuszczenia domu rodzeństwo mogło liczyć tylko na siebie. Ich relacje bardzo zacieśniły się. Byli dla siebie wsparciem w każdej sytuacji. Nawet w dorosłym życiu troszczyli się nawzajem o siebie. Maeve wspierała brata podczas kontynuowania studiów medycznych, do których nie miał przekonania. Danny, po założeniu własnej rodziny, często widywał się z siostrą, pomagał i opiekował się nią podczas choroby. To właśnie choroba Maeve była przyczyną pojawienia się dawno niewidzianej matki, której zniknięcie przed wielu laty tak bardzo zaważyło na dalszym życiu rodzeństwa. Dopiero teraz wyjawiła powody opuszczenia rodziny. Maeve szybko doszła do porozumienia z matką. Danny długo nie mógł jej wybaczyć porzucenia w dzieciństwie. Traktował ją jako obcą osobę, ponieważ jej nie pamiętał i nie znał. Historia zatoczyła koło, kiedy po śmierci Andrei dom rodziny Conroy trafia w ręce May, córki Dannego.
„Dom Holendrów” to opowieść o trudnym dzieciństwie rodzeństwa, którego utrata rodziców i domu rodzinnego wpłynęła na dorosłe życie bohaterów. Ta utrata stabilizacji w młodym wieku wpłynęła na dokonanie różnych wyborów w życiu dorosłym. Każde z rodzeństwa w różny sposób próbowało ułożyć sobie życie po wcześniejszej traumie. Nie zawsze było ono udane. Panie Klubowiczki przyznały, że początkowo powolna akcja książki nie była zachęta do czytania. Dopiero w dalszej kolejności, w miarę rozwoju sytuacji zaczęła być bardziej interesująca. Książka zawiera wiele wątków związanych z postaciami powieści dotyczących Andrei, jej córek, służby. Wystarczy tylko sięgnąć po książkę i ją przeczytać. To świetny portret rodziny i jej pogmatwane dzieje, jak stwierdziły Panie Klubowiczki.
Oprac. Izabela Feddek
Więcej...
Relacja ze spotkania DKK w lutym 2022
W graciarni wspomnień – spotkanie DKK
Lutowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu rozpoczęło się od gratulacji dla naszej Klubowiczki p. Wiesławy Richert, której recenzja książki „Bonavia” Dragana Velikicia została nagrodzona przez Instytut Książki w konkursie: „Klubowicze do klawiatur! Jest to również wyróżnienie dla naszego DKK, z czego cieszą się wszyscy członkowie, a dodać należy, że jest to już szósta nagrodzona recenzja książki omawianej książki w naszym Klubie, która wyszła spod pióra p. Wiesi.
W czasie spotkania omawiane były dwie książki. Dyskusja rozpoczęła się od powieści „Jesień” autorstwa Ali Smith, uznawanej za najwybitniejszą współczesną szkocką pisarkę. Książka ta jest pierwszą odsłoną cyklu „Pory roku”. Bohaterami powieści jest ponad stuletni Daniel Gluck mieszkający w domu spokojnej starości oraz trzydziestoletnia Elisabeth Demand, która w dzieciństwie wbrew woli swej matki zaprzyjaźniła się z mieszkającym wówczas po sąsiedzku Danielem. Jak trafnie zauważyli Klubowicze powieść nie ma linearnej fabuły. Autorka swoją opowieść składa ze wspomnień Elisabeth, która po wielu latach odnajduje Daniela i czuwa przy jego łóżku, rozmyślając o ich dziwnej relacji. Klubowicze podkreślili, że przyjaźń z Danielem ukształtowała Elisabeth na całe życie. To on zastąpił jej nieobecnego ojca, nauczył wrażliwości na sztukę, pokazał świat taki, jaki widzieć go mogą tylko niektórzy. Klubowicze stwierdzili, że powieść Ali Smith to swoisty kolaż literacki, który z migawek wspomnień składa się w jedną całość. Zachwycił ich język powieści, który sprawia, że jest to proza na pograniczu poezji. Dodali, że w książce jest dużo refleksji o życiu oraz sporo pięknych metafor. Dyskusja pokazała, że książka przypadła do gustu większości Klubowiczów, choć nie brakowało głosów, że gdyby nie była to lektura DKK nie sięgnęliby po tego typu książkę.
W drugiej części spotkania omawiana była biografia „Gustaw. Opowieść o Holoubku” Zofii Turowskiej, znakomitej dziennikarki i autorki biografii znanych osób, m.in. Agnieszki Osieckiej, Zofii Nasierowskiej czy Janusza Majewskiego. W swojej najnowszej książce „Gustaw. Opowieść o Holoubku” autorka przygląda się życiu artysty z precyzją detektywa i wnikliwością archeologa. Książkę czyta się z wielką przyjemnością, jak zauważyli Klubowicze, Turowska wie, o czym, a właściwie, o kim pisze. Bohatera książki – Gustawa Holoubka, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów przedstawia na tle historii, a także we wspomnieniach rodziny, przyjaciół i kolegów. Zaznaczyć trzeba, że Turowska nie tworzy pomnika, opisuje Holoubka takim, jaki był naprawdę. Klubowicze podkreślili, że Gustaw Holoubek był dżentelmenem o magnetycznym głosie i uwodzicielskim spojrzeniu, nie tylko człowiekiem mądrego słowa, riposty czy dowcipu, ale inteligentem w każdym calu. Książka podzielona jest na bloki tematyczne, sceny, jak w sztuce, opisując pewne etapy w życiu Holoubka, skupiając się głównie na tym zawodowym, związanym z teatrem, filmem i scenami, na których występował. W sumie zagrał ponad 50 ról filmowych i zagrał w blisko w stu przedstawieniach Teatru Telewizji i w wielu rolach teatralnych, był także reżyserem i scenarzystą.
Klubowicze podkreślili, że jest to bardzo rzetelna biografia aktora, podkreślili ogrom pracy, wiedzy i zebranego materiału przez autorkę. Dodać należy, że książka jest opatrzona sporą ilością fotografii, z których większością wiąże się jakaś ciekawa historia i anegdota.
Gustaw Holoubek w oczach Klubowiczów to znakomity aktor – znany, lubiany i podziwiany, dlatego lektura tej biografii była mile spędzonym czasem.
moderator Marcin Warmke
Relacja ze styczniowego spotkania DKK w Przechowie
Styczniowe spotkanie DKK poświęcono omówieniu książki Jennifer Robson pt. „Suknia. Opowieść o królewskim ślubie”.
„Suknia”, wbrew podtytułowi książki, wcale nie jest dokumentem opisującym ślub angielskiej następczyni tronu – Elżbiety i księcia Filipa. Jest to historia powstawania sukni ślubnej księżniczki Elżbiety w pracowni Normana Hartnella.
Akcja rozgrywa się w dwóch przedziałach czasowych. Pierwszy , to lata powojenne w Londynie (rok 1947) bardzo realnie przedstawione przez autorkę. To czas ogromnej biedy, trudności z zaopatrzeniem sklepów i żywnością na kartki. Dodatkowo życie utrudnia bardzo sroga zima. W takich warunkach trwają przygotowania do ślubu księżniczki Elżbiety. W pracowni Hartnella powstaje suknia ślubna. Pracuje przy tym grono hafciarek, których talent i oddanie pracy zostało bardzo dobrze uchwycone przez autorkę. Głównymi bohaterkami są dwie młode kobiety, hafciarki, które zaprzyjaźniły się podczas pracy przy powstawaniu sukni. Jedna z nich to Ann Hughes, młoda dziewczyna, która po śmierci swoich najbliższych zamieszkała z bratową Milli. Pracę u Hartnella podjęła w wieku 14 lat. Tam, pod opieką fachowców, poznawała tajniki kunsztu hafciarstwa. Druga, to Miriam Dassin, żydówka, która przeprowadziła się do Londynu z Paryża. Podczas wojny przebywała w obozie w Ravensbrück. Długo dochodziła do zdrowia. Po przyjeździe do Londynu musiała uczyć się języka angielskiego, by móc podjąć pracę w domu mody Hartnella. Po wyjeździe Milli do braci, do Kanady, Ann i Miriam zamieszkują razem. Z czasem okaże się, że to one będą głównymi hafciarkami ślubnej sukni księżniczki Elżbiety.
Druga historia rozgrywa się w czasach współczesnych, w roku 2016 w Toronto, w Kanadzie. Heather Mackenzie otrzymuje w spadku po zmarłej babci szkatułkę z próbkami haftowanych kwiatów i fotografię grupy hafciarek w pracowni z 1947 r. Zaintrygowana taką spuścizną Heather wyjeżdża do Londynu, aby odkryć przeszłość swojej babci. Na miejscu prowadzi pewnego rodzaju śledztwo. Dociera do wnuka Miriam, a następnie do niej samej. Od niej dopiero dowiaduje się całej prawdy o życiu babci Ann w powojennym Londynie. Książkę czyta się z dużym zainteresowaniem i przyjemnością. To nie tylko powieść o wspaniałej przyjaźni między młodymi dziewczynami, przykład wsparcia i niesienia pomocy w trudnych chwilach. To także wierny obraz powojennej Anglii, trudnego życia zwykłych ludzi, ale również przykład rozrywek ludzi klasy średniej. Ann i Miriam stały się również tego uczestniczkami. Chęć przeżycia czegoś nowego i zaznania „lepszego” świata zaważył na całym dorosłym życiu Ann. Dalszych szczegółów historii życia Ann nie zdradzamy. Po prostu należy książkę przeczytać.
Wszystkim Paniom klubowiczkom książka bardzo przypadła do gustu. Czytały ją z chęcią i przyjemnością. Polecają wszystkim zainteresowanym tego typu literaturą. To mieszanka faktów i fikcji, ale warto poświęcić trochę czasu na przeczytanie tej pozycji.
Oprac. Izabela Feddek
Relacja ze styczniowego spotkania DKK
Wojciech Burdelak „Zbrodnia Ikara”.
Liliana Hermetz „Rozrzucone”.
Pierwsze spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu w nowym roku otworzyły dwie książki polskich autorów. Dyskusja rozpoczęła się od „Zbrodni Ikara” Wojciecha Burdelaka, pisarza, prozaika i poety, członka DKK w Barcinie. Jak się okazało dla Klubowiczów była to bardzo zaskakująca lektura. Wywołała mieszane uczucia, aż do tego stopnia, że niektórzy nie przeczytali jej do końca. Jak stwierdziły Panie wciągające były przede wszystkim dwa rozdziały: pierwszy i ostatni, środek niestety nużący. Z pewnością wpływ na to ma zagmatwana fabuła książki, a zbyt szczegółowe opisy nie tylko przeszkadzały w czytaniu, wręcz były nużące. Klubowicze doszli do wniosku, że trudno stwierdzić, do jakiego gatunku literackiego można zaliczyć tę pozycję, bowiem tytuł sugerował, że będzie to powieść kryminalna. Z pewnością jest to powieść bardzo destrukcyjna, a cała fabuła dzieje się w głowie głównej bohaterki. Klubowicze zastanawiali się ile dzieje się w ludzkiej wyobraźni i co odczuwają ludzie psychicznie chorzy. Niestety większości Klubowiczów książka nie przypadła do gustu.
Drugą omawianą książką była powieść „Rozrzucone” Liliany Hermetz, pisarki, teatrolożki, laureatki Nagrody Conrada, którą Klubowicze przeczytali z wielkim zainteresowaniem. Opowieść pisarki składa się z głosów kobiet, bohaterek powieści, które jak wskazuje tytuł książki porozrzucane zostały między Ukrainą, Polską i Francją. Jak stwierdzili Klubowicze, autorka poprzez losy bohaterów znakomicie przedstawiła powojenną historię Polski, czasy, które dobrze pamiętają. Autorka ukazała kompleksy Polaków wobec ludzi z Zachodu, a także obraz polskiej rodziny, nacechowany przez historię i etniczność, często w niezbyt pozytywnym świetle. Historia czterech sióstr – Anastazji, Kseni, Anny i Katarzyny nie jest opowiedziana chronologicznie, tak jak ich losy, porozrzucany jest czas i miejsce akcji, co wymaga od czytelnika dużego skupienia. Poznając kolejne losy rodziny historia zamyka się w jedną całość. Powieść „Rozrzucone” mówi o tożsamości i przynależności. Wojna nie tylko zmieniła granice Polski, ale i ludzkie życie, przez co losy rodzin polsko-ukraińskich bywają różne. Hermetz zabiera czytelnika w miejsca mocno naznaczone narodowościową niejednoznacznością, przenikaniem się kultur, religii i mentalności. Kresy – styk Polski i Ukrainy, miejsce, gdzie tożsamość nadawali rodzice. Klubowicze podkreślili, że autorka znakomicie przedstawiła przygraniczny dialekt, który często miesza polski język z ukraińskim.
Powieść „Rozrzucone” Liliany Hermetz okazała się bardzo interesującą lekturą. Lekturą, która również przywołała wspomnienia rodzinne. Jedna z Pań na spotkanie przyniosła nawet fotografie rodzinne, bowiem rodzina jej ojca pochodziła z Przemyśla. Przeszłość, korzenie i rodzina to temat tej niezwykłej książki. Jest to książka godna polecenia, do przeczytania i przemyślenia!
moderator Marcin Warmke
Relacja z grudniowego spotkania DKK
Salvatore Scibona „Każdy”.
Lekturą grudniowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Świeciu była książka amerykańskiego pisarza polsko-włoskiego pochodzenia - Salvatore Scibony pt. „Każdy”. Jak stwierdzili Klubowicze, początek powieści był bardzo wciągający, historia wydawała się na początku prosta, jednak z czasem poprzez wprowadzone kolejne wątki i kolejnych bohaterów staje się coraz bardziej zawikłana. Fabuła lekko przypomina sagę rodzinną, bowiem obejmuje cztery pokolenia ojców i synów, pokazując koleje ich życia, marzenia, skrywane uczucia, plany, a także trudne emocje i relacje międzyludzkie. Powieść otwiera historia rozgrywająca się na lotnisku w Hamburgu, gdzie kilkuletni Janis wychodzi z toalety i rozgląda się za swoim tatą. Jak się okazuje, chłopiec nie ma przy sobie nic, żadnych dokumentów czy bagażu, jedynie zwitek amerykańskich dolarów. Obsługa lotniska próbuje zidentyfikować małego pasażera, ale Janis nie zamierza odpowiadać na pytania.
Klubowicze podkreślili, że jest to bardzo pesymistyczna książka, ale warto było ją przeczytać. Stwierdzili, że aby lepiej zrozumieć bohaterów Scibony, należy ją przeczytać ponownie. Każdy z nich znajduje się na krawędzi ucieczki od życia i stara zdefiniować własną tożsamość. Bohaterom ciąży przeszłość, tajemnice rodzinne i bolesne doświadczenia, które determinują ich losy, nierzadko prowadząc do autodestrukcji. To historia mężczyzn, których wojna i zbieg wydarzeń wiąże ze sobą, a wszyscy borykają się z brakiem więzi, korzeni, wstydem i strachem. Salvatore Scibona doskonale pokazuje, że pewne decyzje często ciążą na dalszym życiu. Klubowicze podkreślili, że była to ciekawa, aczkolwiek trudna lektura, lektura, która podczas czytania wymaga skupienia. Dodali również, że napisana jest pięknym literackim językiem, czego zasługą z pewnością jest znakomite tłumaczenie przez Jerzego Kozłowskiego. Na zakończenie wspólnie zastanawialiśmy się, dlaczego polskie tłumaczenie książki ukazało się pt. „Każdy”? Być może to celowy zabieg, aby nie skupiać uwagi tylko na jednym z bohaterów książki.
moderator Marcin Warmke
- start
- Poprzednia strona
- 1
- 2
- 3
- Następna strona
- koniec